Rozdział Jedenasty

Spaniu też, czuciu, słusznej miary trzeba

[jawa-życie i sen-śmierć] Spanie a czucie jako i inne rzeczy znamienicie ciało odmieniają, kiedy w nich swą miarą nie będzie chowana. Co widzimy w onych, którym zbytnie spanie albo czucie w niemocy śmierć przywodzi. Aczkolwiek i spanie samo potrzebne, ku śmierci jest barzo podobne, bo człowiek tam sam o sobie nie wie. A przeto żywot ten nasz więczszą połowicę śmierci ma. Abowiem człowiek, który nie chce zwierzęciem być, tedy jest żyw póki rozumu używa; a tedy umarły, kiedy rozumu nie ma. Wiele nam żywota ginie pokośmy dziećmi, a nic nie rozumiemy; więcej, gdy przyszedłszy ku latom na próżnowanie a na spanie się udamy. Cóż pijanice którzy i śpiąc i czując zawżdy umarli – tym nad wszystko stworzenie są mierzienszy, a jako trupi między żywe przymieszani. O których nie chcę tu wiele mówić, bo nie tak cnót, jako zdrowia teraz nauczamy.

[zasady dobrego snu] Kto tedy jest szczupły, miękcej ma legać, cieplej się chować i dłużej spać. Ciałowitym ma być łoże twardsze zimie, lecie sypiać na ziemi. Po wieczerzy nie natychmiast śpij, ale przynamniej jednę godzinę potrwaj stojąc albo chodząc.

We dnie spać iż nieprzyrodzono, przeto niezdrowo, wyjąwszy by była potrzeba to gdyby w nocy dla niektórej przyczyny spać nie mógł. I to ma być mierne.

Ale w nocy tedy spanie zdrowe, w którym mądrzy taki zakon ustawują. Gdy się układziesz, a masz żołądek chory, na brzuch się połóż, abowiem takie leżenie pomaga trawieniu, a nie da się flegmie mnożyć i ciepło przyrodzone potwierdza. Kto ma rozum, nigdy na wznak nie śpi, bo takie leżenie żołądek obraża, wielką niemoc i inne ciężkie niemocy przywodzi, napełniając złymi wilkociami mózg, kręgi i pokrątki; stąd usta smrodliwe. A przetoż zdrowy człowiek najpierwej na prawy się bok ma położyć a potym na lewy; głowę i ramiona mając wyżej.

[początek dnia] Kiedy pocznie świtać, a czas zdrowy jest, wstań; jeśli podejrzany jest, możesz nie wstawać, ale nie śpij, abowiem on sen bardzo szkodzi rozumowi. Tamże wżdy acz nie ciało, ale umysł podnieś ku Bogu, myśląc nieco dobrego. Kiedy wstaniesz, maluczko pierwej spokojem bądź, a potym jeśli w lecie, zimną wodą usta wypłucz i wszytki nieczystości wypróżnij, nos, oczy i gardło od wszystkich zbytków oczyść i z uszu wytrzyj. Lice czystą wodą i ręce umyj, czystym ręcznikiem utrzyj. Albo dla zdrowia czczymi ślinami i lice i oczy wytrzyj. Głowę pierwej po lekku wzdrapaj, a potym grzebiem słoniowym szczerzy od przodu zawodząc aż do tyłu na kielodziesiąt razów. Szyję ostrą chustą wytrzyj w czyste się a w chędogie szaty oblecz i przypasz; nieco woniającego zgryź albo nawarzywszy piołynu tego się napij; to picie i wonią dawa i żołądkowi barzo zdrowo. A jeśli w mor wódkę różaną z octem zmieszać, a lice i ręce ją pomazać. Woniać różej, fiołków lecie; zimie miętki piołynu, Bożego drzewka, mirry, czarnuchy i innych wonnych ziół. Jeśli kościół blisko a nie masz złego powietrza, przed iną sprawą Mszej słuchaj a jałmużny nieco udziel; jeśli mor, doma na osobnym miejscu Bogu się módl, a ze wszego mu dziękuj. A w niedzielę zwłaszcza nic innego nie sprawując.

Otagowano , , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Możliwość komentowania została wyłączona.