Marcin Siennik, Zielnik, Księgi Pierwsze, Część pierwsza, Rozdział 111
A
Chrobacy są zieleni a w nocy błyskający a podługowaci. Strefy żółte przez skrzydła mają a na kwieciu pszenicznym siadają. Też je na jesienie o świetkach najdują. Są też drugie bez stref, które bywają na sosnach i indzie je też najdują. Robaków tych nakłaść do małego garnka a zawięzać wierzch chustką w jedno, a wlawszy octu w wielki garniec, warz. A nad oną parą obróć garnek chustą, aby tam przez chustę para szła, aby oni od onej pary pozdychali. Ci robacy mają gorącość w czwartym stopniu, te ciała pryszczą i przejadają skórę przyłożeni. Kto ich wiele w lekarstwo weźmie, tedy mecherzowi szkodzą, krostawiąc a raniąc go bardzo. Aż więc i mocz krwawy się puszcza. Ale kiedy ich miernie weźmie, wodę zastanowioną w męcherzu, wypędzają.
B
Też ci robacy wchodzą w maść i w plastrzyku parchom osutym i ku mdłości, i też ku wykorzenieniu brodawek.
C
Też ku wrzodam rozjadającym ciało w piciu miernie dane wodnocielnym ludziom z moczem niemoc odchodzi.
D
Też około złych paznokciów pomazać, stłukłszy je, spadną precz.
E
Też proch z tych robaków z ciastem zmieszany, a do łuszczyny orzecha włoskiego włożywszy, przyłóż na miejsce gdzie chcesz. Spryszczyć a uczyni się bąbel. W ten bąbel wodność wnętrzna wyciągnie się.
F
Też około brodawek zekrwawić czym ostrym, to jest, iżby krew szła. A tym prochem posypować, tedy spadną precz.